poniedziałek, 29 kwietnia 2019

Wyróżnieni w Szufladzie

Witajcie 

Przedstawiamy Wam Michalinę, której prace wielokrotnie  podziwiamy w konkursach Szuflady. Utalentowana, z poczuciem humoru, a jej prace przykuwają uwagę.

Oto co pisze o sobie:

Pewnego razu, ćwierćwiecze temu - nie koniecznie za lasami i górami, bowiem nie jest to bajka - na świat przyszła Avenoth. Ledwie zaczerpnęła pierwszego oddechu, wnet rozszedł się pomruk niezadowolenia – i tak zostało do dziś. Zawsze asertywna, często obierająca ścieżki pod prąd, nie akceptująca rzeczywistości taką, jaka jest, świetnie poruszająca się po świecie wyobrażonym. Optymistka z dziecinną wręcz naiwnością, szczera i chętna do pomocy. W życiu stale poszukująca swojego miejsca. Tańczyła, rysowała, trenowała strzelectwo, capoeira’e, jazdę figurową i hokej. Do dzisiaj czasem śpiewa i próbuje swych sił w pisarstwie. Uwielbia kawę z mlekiem, wino, literaturę fantastyczną, spacery po lesie i wierzenia pogańskie. Nie znosi całowania w policzki, nakazów i zakazów oraz pytania: „kiedy otworzysz swój biznes” :D.

Oto jestem - Michalina, autorka prac w technice haftu koralikowego, której prace można podglądać na fanpage’u Avenoth. Na przekór wszystkich i wszystkiemu, nie zaczęło się miłością od pierwszego wejrzenia. Rękodziełem w domu parała się mama i chociaż pierwsze druty dzierżyłam w dłoniach jako pięciolatka, długo uważałam, że brak mi do tego cierpliwości.

Pierwszą techniką, która zagościła u mnie na dłużej było tworzenie z modeliny fimo. Jak niemal wszystkie „zajawki” w moim życiu, szybko mi się znudziła i szukałam czegoś nowego. W tamtym okresie rodzicielka masowo produkowała sznury szydełkowo-koralikowe, które ni w ząb mnie nie przekonywały, więc rękodzielnicza pasja nieco zelżała. Tak naprawdę rozkwitła dopiero, kiedy wyprowadzałam się z domu. Wówczas potrafiłam już peyote’a, loom’a i brick’a, ale dopiero haft koralikowy okazał się techniką, którą pokochałam. To, co najbardziej urzeka mnie w rękodziele, to jednak sam fakt „tworzenia”. Dopóki spod moich rąk powstają prace, dopóty czuję, że mam swój wkład w świat, że coś po mnie zostanie. W mojej liście „TO DO” oprócz punktu: „założyć ten nieszczęsny biznes, zanim ponownie ktoś zapyta”, stałe miejsce zajmuje: „ROZWÓJ!”, bowiem osiągnęłam już pewien styl, co nie koniecznie mnie cieszy. Mam problem z wyjściem poza strefę komfortu przez co moje prace są dość „bezpieczne”. Ogromnie cieszę się jednak, że możliwość zagoszczenia w tym miejscu przyniosła mi bransoleta, która zdecydowanie świadczy o pewnym postępie. Zaczynam wprowadzać do swoich prac nieco innych technik i materiałów, a przyznane wyróżnienie to najlepszy wyznacznik podążania właściwą ścieżką. Po raz szósty już chyba serdecznie za nie dziękuję oraz gorąco pozdrawiam!










Prawda, że piękne!? To zapraszamy po więcej na fanpage Avenoth.
Michalino, bardzo dziękujemy za tę piękną prezentację :-)

6 komentarzy: